fbpx

Damian Michalak

radca prawny

Pomagam wykonawcom w skutecznym ubieganiu się o zamówienia publiczne i chronię ich interesy w sporach z zamawiającymi.
[Więcej >>>]

WZORY DOKUMENTÓW WYKONAWCY

Rażąco niska cena w przetargach to temat lądujący na wokandzie KIO bardzo często. Jednocześnie, wiele odwołań z tego zakresu nie wywiera pożądanego efektu.

Powodów takiego stanu rzeczy można wskazać kilka, ale dziś chciałbym przykuć Twoją uwagę do tego mniej oczywistego. O co chodzi? O pewien pozornie niewinny przepis Prawa zamówień publicznych. Brzmi on tak:

[Art. 537 Pzp ] Ciężar dowodu, że oferta nie zawiera rażąco niskiej ceny, spoczywa na:

1) wykonawcy, który ją złożył, jeżeli jest stroną albo uczestnikiem postępowania odwoławczego;

2) zamawiającym, jeżeli wykonawca, który złożył ofertę, nie jest uczestnikiem postępowania odwoławczego.

Cytowany przepis wydaje się na pierwszy rzut oka łaskawy dla odwołującego. Można pomyśleć: fajnie, wystarczy, że zarzucę konkurentowi rażąco niską cenę, a on musi się później bronić i wykazywać jej rynkowy charakter.

Cóż, taki skrót myślowy nie odzwierciedla całej prawdy. I źle zrozumiany może skutkować porażką odwołania w KIO.

Rażąco niska cena w KIO

Rzeczywiście, wykonawca, któremu zarzuca się zaoferowanie ceny rażąco niskiej musi się przed KIO często nagimnastykować. To w sumie dość logiczne – skoro rzecz dotyczy jego oferty, to też nikt lepiej od niego samego nie będzie w stanie bronić poczynionych kalkulacji. O przewadze cenowej często decydują bardzo indywidualne kwestie – to właśnie oferent najlepiej zna ich szczegóły. Stąd oczekiwanie ustawodawcy, aby w omawianym zakresie wykonawca podjął się odpowiedniej argumentacji.

Ale to nie oznacza też, że odwołujący może swojemu konkurentowi frywolnie zarzucić rażąco niską cenę, by ten automatycznie zobligowany był do obrony ponadprzeciętnie szczegółowo jej rynkowego charakteru. Gdyby uznać, że tak to ma wyglądać, postępowania przed KIO w zakresie rażąco niskiej ceny przypominałyby swego rodzaju inkwizycję. Wystarczałoby rzucić hasło: „sprawdzam!”, aby wykonawca musiał gęsto się tłumaczyć.

Na szczęście tak to nie działa.

Odwołanie na rażąco niską cenę musi być przekonujące

Zerknij proszę do art. 534 Pzp. Już na wstępie mówi on, że „strony i uczestnicy postępowania odwoławczego są obowiązani wskazywać dowody dla stwierdzenia faktów, z których wywodzą skutki prawne”. Artykuł 537 nie wyłącza tej regulacji.

Co to oznacza w praktyce? Że jako odwołujący musisz być konkretny. Nie możesz poprzestać na sianiu spekulacji co do ceny ofertowej Twojego konkurenta. Odwołanie ma co najmniej wysoce uprawdopodobnić, że w zaoferowanej cenie realizacja zamówienia nie będzie możliwa. Nie spekuluj, tylko skutecznie i metodycznie wykaż, że dana cena ma nierynkowy charakter.

O co się oprzeć? O twarde kalkulacje, konkretne rozsądne założenia biznesowe i dowody popierające je w przekonujący sposób. Masz wykazać, że w tej cenie naprawdę się nie da.

Jeżeli Twoje odwołanie pełne będzie „okrągłych” zdań, nie popartych dowodami i sensownymi kalkulacjami, Izba uzna, że być może i masz rację, ale nie umiałeś tego wykazać. Nie udźwignąłeś ciężaru dowodu.

Pamiętaj, art. 537 Pzp mówi, że to wykonawca, którego oferta jest kwestionowana ma się aktywnie bronić. Ale aby się bronił, musi najpierw zostać zaatakowany. A to już robota odwołującego.

Ważna rzecz: powyższe uwagi dotyczą wyłącznie merytorycznej polemiki z ceną ofertową. Pamiętaj, że obok tego wątku istnieje jeszcze szereg innych argumentów, którymi można podważać wyjaśnienia Twojego konkurenta. Większość ofert nie jest odrzucana z uwagi na to że ich ceny są faktycznie rażąco niskie, ale dlatego, że oferent nie umiał obronić ich rynkowego charakteru. Wyjaśniać trzeba umieć. Parę podpowiedzi w tym temacie znajdziesz w e-booku:

Rażąco niska cena. Jak przygotować wyjaśnienia wykonawcy bez ryzyka odrzucenia oferty

 

Dobrego dnia!

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 660 337 223e-mail: d.michalak@dmkancelaria.pl

Odwołanie do KIO. Co z dowodami?

Damian Michalak14 listopada 2024Komentarze (0)

Odwołanie do KIO (a konkretnie jej Prezesa) to najważniejszy krok w postępowaniu odwoławczym. Z reguły też krok ten jest najtrudniejszy i poprzedzony największym nakładem pracy wykonawcy. Późniejsza rozprawa to często jedynie wypadkowa tego wszystkiego.

W wielu postępowaniach spór z zamawiającym nie kończy się wyłącznie na aspektach prawnych. By być skutecznym, trzeba pokazać dowody.

Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ w trybach machiny legislacyjnej znajduje się projekt nowelizacji Prawa zamówień publicznych mocno zaostrzający liberalne dzisiaj zasady składania dowodów.

Prekluzja dowodowa w KIO?

Zamówieniowe postępowanie odwoławcze cechuje dość duża elastyczność w porównaniu z postępowaniami sądowymi. Pojawił się jednak pomysł, aby i do KIO trafiły pewne rozwiązania niespecjalnie lubiane przez kogokolwiek. Chodzi o tzw. prekluzję dowodową, czyli obowiązek powołania się na konkretne okoliczności i załączenie konkretnych dowodów od razu przy pierwszej okazji pod rygorem utraty prawa powoływania się na nie na późniejszym etapie postępowania.

Wszystko w imię sprawności procedury.

Co o tym myślę?

Czy prekluzja dowodowa w KIO ma sens?

Według mnie – niespecjalnie. Przyznam, że początkowo idea prekluzji w KIO wywoływała u mnie względnie pozytywne odczucia. W końcu sprawność postępowania odwoławczego to rzecz ważna. Kto lubi dostawać opasłe pisma i dowody na ostatnią chwilę? Nie sposób wtedy dobrze się z nimi zapoznać, a mogą przecież mieć duże znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy.

ALE – na drugim biegunie mamy w mojej ocenie inną wartość: sprawiedliwość wyroku. Moje ostatnie doświadczenia w KIO są dość jednoznaczne: specyfika kilku spraw, które prowadziłem tej jesieni uniemożliwiała zebranie kompletu dowodów już w dacie składania odwołania / przystąpienia. Po prostu – terminy z PZP (np. 5 dni) są zbyt krótkie, by sprostać im dowodowo nawet przy działaniu natychmiastowym. Gdyby dziś funkcjonowała prekluzja, prawdopodobnie moi klienci nie uzyskaliby korzystnych rezultatów wyłącznie z przyczyn formalnych. Przegraliby, mimo, że prawo było po ich stronie.

Mówi się często o sądach, że nie idzie się tam po sprawiedliwość, a tylko po wyrok. Widać to zwłaszcza w procedurze gospodarczej – królowej prekluzji. Wierzę, że o KIO takie przekonanie nie narośnie w podobny sposób. Szybkość i dyscyplina w procesie to rzeczy ważne. Ale w mojej prywatnej hierarchii procesowych wartości rzetelne rozpoznanie sprawy i sprawiedliwy wyrok są zdecydowanie wyżej. Coś za coś.

Warto śledzić rozwój tego wątku. Czy masz świadomość, że po zmianie prawa czas na zajęcie PEŁNEGO stanowiska przez przystępującego może wynosić tylko 3 dni (sic!)?

O aktualnym statusie tematu będę pewnie jeszcze nie raz wspominał na swoich profilach na Facebooku i na LinkedIn.

A jeśli terminy na odwołania i inne działania przed Izbą są dla Ciebie wymagające, zachęcam niezmiennie do odwiedzenia Księgarni Wykonawcy Zamówień Publicznych, gdzie znajdziesz narzędzia ułatwiające Ci życie „zamówieniowca”.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 660 337 223e-mail: d.michalak@dmkancelaria.pl

Kolizja tajemnicy przedsiębiorstwa i jawności życia publicznego to w zamówieniach publicznych klincz stary jak sam świat przetargów. Z jednej strony – transparentność w wydatkowaniu środków publicznych. Z drugiej – potrzeba ochrony słusznych interesów przedsiębiorców. Jak działać, by w tym konflikcie rzeczywiście zyskać ochronę poufnych danych?

Tajemnica przedsiębiorstwa – zastrzec i wykazać

O samej tajemnicy przedsiębiorstwa pisałem na blogu już kilka razy. Jeżeli chcesz przypomnieć sobie podstawy tematu oraz superważny wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w tej kwestii, kliknij najpierw w poniższe linki:

Podstawowe fakty na temat tajemnicy przedsiębiorstwa są następujące:

  • Tajemnicą przedsiębiorstwa się tworzy. Nic nie jest nią 'tak po prostu’.
  • Ochrona informacji składanych w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego wymaga zastrzeżenia ich jako tajemnicy przedsiębiorstwa.
  • Obok zastrzeżenia, konieczne jest także WYKAZANIE, że zastrzeżone dane faktycznie mają walor tajemnicy przedsiębiorstwa.

A co to znaczy „wykazać” w powyższym kontekście?

To wytłumaczenie zamawiającemu na czym polega wartość gospodarcza zastrzeganych informacji, ich poufny charakter, a także udowodnienie podjęcia, przy zachowaniu należytej staranności, działań w celu utrzymania wskazanych danych w poufności.

Jak wykazać tajemnice przedsiębiorstwa?

Przytłaczająca większość firm wykonawczych na rynku zamówień publicznych radzi sobie z zastrzeżeniem tajemnicy przedsiębiorstwa. Zdecydowanie gorzej jest jednak z jej wykazaniem. Znam niejednego wykonawcę, który drapie się po głowie szukając odpowiedzi na pytanie:

Co w praktyce powinienem/powinnam zrobić wykazując, że w należyty sposób chronię dane ważne dla mojej firmy?

Cóż, w pierwszym kroku chodzi o konkretny opis środków, które firma stosuje, aby poufne dane faktycznie zachowały taki charakter. Przykłady? Bardzo proszę:

  • elektroniczna kontrola dostępu do firmowych pomieszczeń,
  • ograniczony dostęp do danych w formie „niewirtualnej” (np. zamykane szafy, pomieszczenia),
  • stosowanie zasady „need to know”,
  • silne, wieloznakowe hasła dostępu,
  • szyfrowane dyski w laptopach, szyfrowane pen-drive’y, blokady portów USB,
  • zabezpieczenia przed usunięciem lub skopiowaniem dużych ilości danych na raz etc.,
  • zakaz używania sprzętów prywatnych (laptopów, pen-drive’ów),
  • indywidualne karty do ksero,
  • odpowiednie zapisy w umowach z pracownikami / współpracownikami / kontrahentami (np. umowy NDA),
  • wdrożona w firmie polityka ochrony tajemnicy przedsiębiorstwa.

To tylko parę pomysłów.

Czy musisz wdrożyć je wszystkie? Niekoniecznie. Nikt nie wymaga od przedsiębiorców stosowania systemów ochronnych rodem z Pentagonu. Należytą staranność bada się tu z zachowaniem specyfiki firmy, danych i zdrowo rozumianą zasadą proporcjonalności.

Z jednym z klientów pracujemy właśnie nad optymalnym dla niego opisem zabezpieczeń i wartości gospodarczej chronionych danych, by wyeliminować ryzyko odtajnienia przez zamawiających informacji realnie dających przewagę konkurencyjną. Polecam i Tobie wykonanie solidnej pracy na tym etapie. Zwróć uwagę, że raz wypracowane rzetelne materiały będą mogły następnie posłużyć Ci w wielu postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego.

Dowody na tajemnicę przedsiębiorstwa

I na koniec – pamiętaj, że w zamówieniach publicznych gołosłowność rzadko się sprawdza. Nie możesz wskazywać zamawiającemu, że korzystasz ze środków chroniących poufność, które jednak realnie w Twojej firmie nie funkcjonują. A wdrożenie tych, z których już korzystasz musisz UDOWODNIĆ.

Ale jak? – zapyta niejeden wykonawca. Cóż, to już temat na osobny wpis. Albo na dłuższą wypowiedź, bo lada moment wracam z kolejnym odcinkiem podcastu „Wygraj w KIO”.  Roboczy jego tytuł to…

„RAŻĄCO NISKA CENA A TAJEMNICA PRZEDSIĘBIORSTWA”

Poruszę tam kilka wątków, w tym dam Ci wskazówki na temat dowodów, które powinieneś/powinnaś zgromadzić (a czasami wcześniej stworzyć), by Twoje zastrzeżenie tajemnicy przedsiębiorstwa było do bólu skuteczne.

Pozostańmy więc w kontakcie.

Tymczasem – dobrego dnia i samych wygranych przetargów!

____________________

Startujesz w przetargach i chcesz ułatwić sobie pracę? Zachęcam niezmiennie do odwiedzenia blogowej Księgarni Wykonawcy Zamówień Publicznych, gdzie znajdziesz poradniki i wzory najważniejszych dokumentów, które składane są przez wykonawców w procedurach zakupowych, a także przed KIO.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 660 337 223e-mail: d.michalak@dmkancelaria.pl

Większość osób odpowie – w zamówieniach na roboty budowlane i usługi najczęściej tak. Jako podstawa prawna przytoczony zostanie wówczas pewnie taki oto przepis PZP:

W odniesieniu do warunków dotyczących wykształcenia, kwalifikacji zawodowych lub doświadczenia wykonawcy mogą polegać na zdolnościach podmiotów udostępniających zasoby, jeśli podmioty te wykonają roboty budowlane lub usługi, do realizacji których te zdolności są wymagane.

I statystycznie – będzie to poprawne rozumowanie. Zwłaszcza, że sam Urząd zamówień Publicznych w swoim komentarzu do ustawy sam forsuje takie stanowisko.

Ale jak to w świecie prawniczym bywa – nic nie jest zerojedynkowe, a życie jest bogatsze niż przepisy prawa.

O korzystaniu ze zdolności podmiotu trzeciego w kontekście podwykonawstwa pisałem w lutym tego roku: Zobowiązanie podmiotu udostępniającego zasoby – o czym powinien pamiętać początkujący wykonawca.

Dziś chciałbym pokazać Ci fragment świeżego orzeczenia KIO, które odnosi się do „pożyczania” zasobów w formie, która – wydawać by się mogło – odeszła do lamusa.

Udostępnienie doświadczenia poprzez doradztwo i konsultacje?

No właśnie – da się tak? Wiele osób kojarzy taki transfer zasobów jako pozorny i związany z niedozwolonym handlem referencjami. Ale nie da się zaprzeczyć, że czasami (według mnie głównie w usługach) takie udostępnienie zdolności może być skuteczne.

Oddajmy głos Krajowej Izbie Odwoławczej:

Przepis art. 118 ust. 2 Prawa zamówień publicznych przewiduje, że wykonawcy mogą polegać na zdolnościach podmiotów udostępniających zasoby, jeśli podmioty te wykonają roboty budowlane lub usługi, do realizacji których te zdolności są wymagane.

Wykonanie robót budowlanych czy usług nie zawsze musi mieć podstawę prawną w postaci umowy podwykonawczej, chociaż najczęściej taką postać przyjmuje – gdyby było odmiennie, ustawodawca ograniczyłby wprost do tych słów udział podmiotu trzeciego. Możliwe są także inne formy udostępnienia zasobów, chociażby w postaci konsultacji i doradztwa, za pomocą których może równie skutecznie dojść do rzeczywistego udostępnienia zasobu, jak i do czynnego udziału podmiotu trzeciego w realizacji zamówienia. O spełnieniu tych warunków przesądza treść udzielonego zobowiązania i nie można stawiać odgórnie tezy o tym, że jedynie stosunek podwykonawstwa pozwala na to, by mogło dojść do realnego przekazania przez jeden podmiot swojej wiedzy i doświadczenia na rzecz drugiego podmiotu (wykonawcy).

Wniosek: podwykonawstwo przy pożyczaniu zasobów „kompetencyjnych” w robotach i usługach jest regułą, ale z wyjątkami. Okoliczności danej sprawy, w szczególności treść zobowiązania podmiotu trzeciego i specyfika przedmiotu zamówienia mogą tolerować także inne formy udostępnienia zdolności.

 

____________________

Startujesz w przetargach i chcesz ułatwić sobie pracę? Zachęcam niezmiennie do odwiedzenia blogowej Księgarni Wykonawcy Zamówień Publicznych, gdzie znajdziesz poradniki i wzory najważniejszych dokumentów, które składane są przez wykonawców w procedurach zakupowych, a także przed KIO.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 660 337 223e-mail: d.michalak@dmkancelaria.pl

Naruszenie umowy o zamówienie publiczne może dyskwalifikować wykonawcę z udziału w kolejnych przetargach. Pytanie za sto punktów – ale o jakie naruszenie chodzi? O każde? Oczywiście, że nie.

Jeżeli chcesz dowiedzieć się na ten temat więcej, zapraszam Cię tytułem wprowadzenia do odsłuchania półgodzinnego odcinka mojego podcastu „Wygraj w KIO” – tam wyjaśniam w szczegółach jak działają przepisy PZP dotyczące wykluczenia za potknięcia przy wykonywaniu kontraktów publicznych. Pewną niekoniecznie przyjemną cechą wspomnianych przepisów jest jednak trudność w ich zerojedynkowej interpretacji.

Poniżej przykład.

Brak umowy o pracę. Wykluczenie czy nie?

Standardowa sytuacja:

Mamy zamówienie na usługi. Zamawiający wymaga zatrudnienia dużej części personelu wykonawcy w oparciu o stosunek pracy. Wykonawca stosuje się do tego wymogu, ale tylko częściowo. Kilkakrotnie zostaje „przyłapany” na zatrudnieniu swoich ludzi w oparciu o umowy zlecenie. Pojawiają się kary umowne, a finalnie wypowiedzenie umowy przez zamawiającego.

Czy taka sytuacja może skutkować wykluczeniem firmy z kolejnych postępowań o udzielenie zamówienia?

Wykluczenie wykonawcy za nienależyte wykonanie umowy – co na to PZP?

Przepisem regulującym powyższą tematykę jest art. 109 ust. 1 pkt 7 PZP – fakultatywna przesłanka wykluczenia. Mówi on, że można wykluczyć wykonawcę…

który, z przyczyn leżących po jego stronie, w znacznym stopniu lub zakresie nie wykonał lub nienależycie wykonał albo długotrwale nienależycie wykonywał istotne zobowiązanie wynikające z wcześniejszej umowy w sprawie zamówienia publicznego lub umowy koncesji, co doprowadziło do wypowiedzenia lub odstąpienia od umowy, odszkodowania, wykonania zastępczego lub realizacji uprawnień z tytułu rękojmi za wady;

W przytoczonym stanie faktycznym kluczowe jest ustalenie czy wymóg pracowniczego zatrudnienie personelu jest istotnym zobowiązaniem umownym wspomnianym w cytowanym przepisie PZP.

Ktoś powie: „Oczywiście, walczmy z szarą strefą na rynku pracy!”. A ktoś inny: „OK, zatrudnienie pracownicze to ważna rzecz. Ale z drugiej strony – wykonawca nie zatrudnił nikogo „na czarno”. Umowy były, tyle, że cywilnoprawne. PZP służy jakościowym zakupom, a nie ratowaniu świata”. Ktoś do tego doda: „Poza tym firma wykonywała od strony merytorycznej zamówienie jak trzeba – terminowo i we właściwej jakości. Czy wykluczenie nie będzie tu za daleko idącą sankcją?”. No właśnie…

Zauważ jak bardzo ocenne może być tu podejście do sprawy.

Temat poruszam, ponieważ w drugim kwartale tego roku Krajowa Izba Odwoławcza uznała w jednym z wyroków, że pominiecie zatrudnienia części załogi na podstawie stosunku pracy wbrew wymogowi umowy może stanowić istotne naruszenie kontraktu.

Zgadzasz się z tym?

Bo według mnie można mieć mieszane uczucia. Zauważ, przytoczony wyżej przepis PZP pozwala na wykluczenie, gdy istotnemu naruszeniu umowy towarzyszy konkretny skutek. W opisanym stanie faktycznym było to wypowiedzenie umowy – nie ma więc wątpliwości, że skutek z ustawy zaistniał.

Ale – co gdyby zamawiający nie zerwał umowy i poprzestał tylko na karach umownych za zatrudnienie niepracownicze? Zarówno KIO, jak i Urząd Zamówień Publicznych wskazują zgodnie, że kara umowna może być uznana również za skutek, o którym mowa w art. 109 ust. 1 pkt 7, ale tylko wtedy, gdy ma charakter odszkodowawczy [pisałem o tym tutaj: Czy kary umowne nałożone na wykonawcę skutkują wykluczeniem z kolejnych przetargów?]. Jeżeli wykonawca pracował jakościowo i terminowo, szkody przecież nie ma. Zatrudniając część personelu na umowach cywilnoprawnych naruszył kontrakt, ale sam zamawiający szkody tu nie poniósł.

Łatwo więc zauważyć, że dokładnie ta sama postawa wykonawcy w jednych okolicznościach może skutkować potencjalnym wykluczeniem z kolejnych przetargów, a w innych już nie.

Opisywana sytuacja to tylko jeden z przykładów, że prawo żyje swoim życiem w orzecznictwie. A orzecznictwo ma to do siebie, że może potrafi rozbieżne. Dlatego zawsze warto trzymać rękę na pulsie i być na bieżąco z wyrokami. Co ważne, pamiętaj, że każda sytuacja może być inna. Jeden czy drugi wyrok KIO wydający się pozornie niekorzystny w Twojej sytuacji wcale nie oznacza, że prawo nie jest w Twoich okolicznościach po Twojej stronie.

Jeżeli masz podobne wątpliwości i nie wiesz czy dysponujesz argumentami w sporze z zamawiającym zawsze możesz do mnie napisać.

A jeśli chcesz ułatwić sobie życie „zamówieniowca”, zapraszam Cię do Księgarni Wykonawcy Zamówień Publicznych. Znajdziesz tam praktyczne wzory z komentarzem dla najbardziej potrzebnych dokumentów i pism składanych w przetargach przez firmy wykonawcze.

Jeżeli chcesz skorzystać z pomocy prawnej, zapraszam Cię do kontaktu:

tel.: +48 660 337 223e-mail: d.michalak@dmkancelaria.pl